Czy warto kupować książki dotyczące IT?

Na samym początku chciałbym podkreślić, że intencją niniejszego wpisu nie jest reklamowanie żadnych konkretnych pozycji czy źródeł wiedzy. Chciałbym po prostu podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami w tym temacie.

Książki dotyczące tematyki IT przede wszystkim mogą kojarzyć się z tym, że zwykle nie są tanie. Możemy przez to spodziewać się, że posiadają jakąś niemałą wartość. Mimo to patrząc na swoje półki często natrafiam na pozycje, do których nie zaglądałem od bardzo dawna. Dlaczego tak się dzieje? Czy może zakup był nieudany? Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta – taka książka spełniła już swoją rolę a jej wartość w dniu dzisiejszym to przeważnie równowartość kamienia do obciążania rzeczy podczas klejenia (nie dość, że są drogie to jeszcze czasami bywają duże i ciężkie). Czasem zresztą nawet kamień wydaje się być mimo wszystko bardziej praktyczny ze względu na swój bardziej poręczny rozmiar.

Przyczyną tego stanu rzeczy jest moim zdaniem jedna z oczywistych prawd świata IT – zmiany jakie w tych technologiach zachodzą są tak intensywne, że w ekstremalnych sytuacjach książki oddawane do druku mogą być już lekko nieaktualne. Oczywiście nie dzieje się tak zawsze i wszędzie, ale nie warto się też oszukiwać – z książki mającej dwa lata nie nauczymy się raczej zbyt wielu nowinek. Dlaczego więc pozycje takie wciąż zalegają na domowych (oraz czasami również firmowych) półkach? Moim zdaniem ze zwykłego lenistwa. Być może trochę jest żal się ich pozbyć (a nuż trzeba będzie coś skleić albo dziecko będzie chciało sobie zbudować bazę) a wynieść też się nie chce bo to duże i ciężkie. No i w sumie niektóre bywają nawet ładne a do tego były przecież drogie. O sprzedaży nie ma nawet co mówić – nikt raczej tego od nas nie kupi (serio, próbowałem kiedyś jedną taką sprzedać w sieci – leży na półce do dzisiaj).

Czy są pozycje bardziej odporne na upływ czasu? Moim zdaniem jak najbardziej tak! Należą do nich szczególnie te związane z pojęciami bardziej oderwanymi od konkretnych technologii i skupiającymi się na wiedzy bardziej ogólnej. Dobrym przykładem może być tutaj tematyka poświęcona wzorcom projektowym. Sama ich idea, kiedy już zostaną odkryte i opisane, raczej nie zmienia się z upływem lat. Różne mogą być tylko implementacje będące efektem zastosowania ich w konkretnych technologiach. Podobnie mogą się również obronić pozycje o zagadnieniach obiektowości czy dotyczące np. bezpieczeństwa. Chociaż z tym drugim przypadku to właściwie historia jest nieco bardziej złożona – tam do znanych problemów dochodzą wciąż nowe więc ta wiedza jest zwykle bardzo długo aktualna a kartki stron w książkach poświęconych tej tematyce są bardziej wytarte niż w innych pozycjach 😉

Dla porównania, aby było wiadomo o co chodzi, można spróbować przywołać książki o programowaniu w PHP 5.6 w dobie obecnego PHP 8. Taki antyk może mieć dzisiaj wartość co najwyżej sentymentalną ale raczej mało praktyczną. No chyba, że znajdziemy kolekcjonera, który gromadzi takie dziwne artefakty lub zajmujemy się historią (aż korci mnie by użyć słowa „archeologią”) programowania.

Po co zatem w ogóle kupować książki dotyczące IT skoro ich termin ważności bywa aż tak krótki? Otóż owa chwila często w zupełności nam wystarczy! Książki zwykle zawierają bardzo usystematyzowaną wiedzę, która trzyma nienajgorszy poziom (choćby wizualny – inaczej by się nie sprzedała) i dosyć wygodnie się z niej wbrew pozorom korzysta. 

W przypadku rozpoczynania przygody z programowaniem również bardzo polecam zakup odrobiny zadrukowanego papieru poświęconego interesującej nas technologii. Tutaj problem z dezaktualizacją wiedzy ma moim zdaniem wyjątkowo mniejsze znaczenie. Od czegoś trzeba zacząć a dobra książka nieco (mniej nieco lub bardziej nieco – zależy od autora 😉 ) obniża próg wejścia w nową technologię. Sam to zresztą przerabiałem wielokrotnie. Jak już się ktoś nauczy chociaż podstaw to o wiele łatwiej jest się potem rozwijać w nowszych wersjach danej technologii.

Ciekawym przykładem wartości czytelnictwa w mojej karierze, który mogę tutaj przytoczyć, była lektura podręcznika dotyczącego T‑SQL. Zanim się do niego zabrałem myślałem, że dobrze znam SQL. Niestety moja wiedza skończyła się zanim pasek postępu przetrawionych stron dotarł do 30% treści. Zresztą nawet wcześniej dotarło do mnie jak mylne było moje przekonanie co do kompletności posiadanej przeze mnie wiedzy. Dzisiaj, kilka lat po tamtej lekturze, nadal mam świadomość, że moja wiedza nie jest jeszcze kompletna ale wyraźnie czuję jak wiele mi to wtedy dało. Można nawet powiedzieć, że wyraźnie poczułem na sobie efekt opisywany przez panów Justina Krugera i Davida Dunninga (tzw. efekt Dunninga-Krugera).

Czy taki sam efekt mogłem osiągnąć ucząc się z tutoriali czy chociażby dokumentacji online udostępnianej na stronach Microsoftu? Osobiście uważam, że o ile efekt końcowy byłby zbliżony to jednak książka doprowadziła mnie do celu w o wiele bardziej efektywny i szybszy sposób. Według mnie to właśnie zwarta kompozycja dobrze ułożonej treści dała mi tak solidny impuls do nauki. W materiałach online zawsze jest pokusa poczynienia jakichś dygresji czy innych skoków w bok (niech pierwszy rzuci kamieniem ten kto nie zaczynał przeglądania netu od dokumentacji technicznej a kilka godzin później zastanawiał się jakim cudem dotarł do filmików ze śmiesznymi kotami) a książka studiowana strona po stronie to konkretny strumień wiedzy wpływający wprost do naszej pamięci.

Co jednak z aspektem finansowym? Wspomniałem przecież, że książki dotyczące IT bywają drogie. Otóż moim zdaniem wydają się takie być tylko na początku. Nawet jeśli przeczytamy ją tylko raz i nie sięgniemy do niej już nigdy więcej to z perspektywy czasu wydane pieniądze zwykle jawić się będą jako dobra inwestycja. Oczywiście musimy tylko wiedzieć czego chcemy. Pchanie sobie do głowy przypadkowej i zbędnej wiedzy to zwykłe marnowanie czasu i pieniędzy. O wiele lepiej w takiej sytuacji będzie kupić sobie jakąś powieść dla rozrywki – przynajmniej czas trudno będzie uznać za zmarnowany.

Czy wybierać wersje cyfrowe czy drukowane? To pytanie jest moim zdaniem dosyć trudne. Mógłbym powiedzieć, że sporo zależy od preferencji – ja np. bardzo wysoko cenię sobie papier. Z drugiej strony mam jednak poczucie krzywdy ekologicznej, że sporo z tego papieru może zostać po prostu zmarnowane dla potrzeby chwili. W rozwiązaniu tego dylematu bardzo pomógł mi niemały księgozbiór prywatny i ograniczone fizycznie miejsce na regały. Dzięki temu już dawno podjąłem decyzję o kupowaniu wersji papierowych tylko w sytuacjach treści „uniwersalnych” bądź prawdziwych rarytasów (prywatnie mam też inne zainteresowania niż programowanie i gromadzenie takich artefaktów dobrze się w to wpisuje 😉 ).

Podsumowując. Moim zdaniem nie ma znaczenia czy dopiero zamierzasz rozpocząć przygodę z programowaniem czy może jesteś już aktywnym adeptem tej sztuki tajemnej – na pewno prędzej lub później staniesz przed pytaniem czy kupić książkę z zakresu tej profesji. Jeśli mogę coś podpowiedzieć – jeśli czujesz, że chciałbyś ją kupić to śmiało! Ja jeszcze nigdy nie miałem okazji żałować.

Mogą zainteresować Ciebie również poniższe wpisy

Comments are closed.