Odczarować programistę, czyli o profesji na wesoło

Z okazji wakacji, aby umilić czytelnikom trochę czas, dzisiejszy wpis dedykuję wszystkim tym, którzy chcieliby zostać członkami społeczności programistów ale nie wiedzą jeszcze jak wygląda życie typowego programisty 🙂

Programiści to dla wielu przedstawicieli współczesnego społeczeństwa odpowiednik niemal mitycznych magów. Ot siedzą sobie tacy przed monitorem i stukają w klawiaturę (i jeszcze ktoś chce im za to płacić). Dobrze jeśli monitor jest tylko jeden, jak u normalnego człowieka. Niektórzy bowiem mają ich więcej i diabli wiedzą jakiej magii oni używają aby kursor myszki przemieścił się z jednego ekranu na drugi. O ile oczywiście w ogóle używają myszki. Czasem można odnieść wrażenie, że im wyższy poziom wtajemniczenia osiągnął dany programista tym mniej sprzętu jest mu potrzebne do czynienia uroków i rozmawiania z ich cyfrowymi demonami (słowo daję – jak się im dłużej przysłuchać to gwarantuję, że w końcu zaczną rozmawiać o jakichś demonach). Czasem widać to już właśnie po samej myszce – u niektórych osobników każda kolejna ma coraz mniej przycisków, aż w końcu zostaje jeden. Ci z najwyższej półki używają już chyba „mocy” bo w miejscu myszki zwykle pojawia się u nich wyłącznie kubek z kawą.

Co jeszcze wyróżnia programistów? Na pewno atmosfera w ich jaskiniach. Przy czym określenie tego jako jaskinia doskonale oddaje moim zdaniem to, iż chodzi o ciemne pomieszczenie bez wentylacji. Jak zapewne wszyscy gdzieś i kiedyś słyszeli – oni bardzo boją się wszelkich wycieków i zapewne dlatego cały, nazwijmy to „klimat”, miejsc ich bytowania pozostaje razem z nimi. Próby oświecenia ich jaskiń przy pomocy jakiegokolwiek światła również kończy się przeważnie potępieńczym wyciem, że bez egzorcysty lepiej się nie zbliżać. Nawet nasyłanie kontroli BHP niczego nie zmienia. Myślicie może, że oni tam mają za ciemno? A skąd! Spróbujcie potraktować ich stanowiska luxometrem – gwarantuję, że normy natężenia światła będą przekroczone. No po prostu magia i to jeszcze do tego jakaś ciemna.

W jaki sposób najprościej skomunikować się z programistą? Na pewno użycie telefonu będzie złym pomysłem. Dlaczego? Otóż dla zapewnienia lepszego kontaktu ze światem cyfrowym izolują się od tego rzeczywistego jak tylko mogą. Wszelkie zakłócenia natury fonicznej wytłumiają przy pomocy ogromych słuchawek, więc na pewno nie usłyszą dzwonka telefonu. Czego oni tam słuchają? Nikt tego nie wie poza nimi samymi (zapewne nawet sami nie wiedzą czego słuchają inni). Głównie dlatego, że nie znalazł się nikt odważny aby to sprawdzić. W sumie nie ma się czemu dziwić – w końcu jak ktoś już kiedyś w internecie zauważył (niestety nie pamiętam kto, kiedy i gdzie), nawet starożytni Grecy woleli oddawać hołd bogom i budować im wielkie świątynie zamiast pójść na łatwą do zdobycia górę Olimp i sprawdzić czy ich bogowie faktycznie istnieją i tam mieszkają. Z programistami jest podobnie – czasem lepiej nie wiedzieć co lub kto im tam szepcze do ucha przez te słuchawki.

Jak zatem się z nimi skontaktować? Otóż aby tego dokonać trzeba na chwilę zanurzyć się do ich wirtualnego świata. Jedyne co do nich bowiem przemawia to ciągi zer i jedynek. Skuteczny powienien więc okazać się zwykły email. Należy jednak pamiętać, że w tym ich dziwnym uniwersum mieszkają te ich cudaczne demony, z czego niektóre pilnują bram, przez które chcemy im tego maila przekazać. Jeśli jednak napiszemy coś nieskomplikowanego i dodamy jakąś malutką emotkę to powinien prześlizgnąć się niepostrzeżenie wprost do odpowiedniego katalogu. Jeśli mamy szczęście to doczekamy się nawet odpowiedzi!

Co jednak jeśli owo szczęście nam nie dopisuje? Wtedy władca cyfrowego świata, korzystając z jednego z sekretnych wyjść (zwróciliście kiedyś uwagę, że oni nawet aby wstać od komputera wydają mu jakieś polecenia?), odłącza się od swojego prywatnego Matrixa i udaje się do Was osobiście. Po czym poznać, że dostępujecie właśnie nawiedzenia tak wszechmocnej istoty? Trzeba przyznać, że trudno jest przegapić ten blask bladej twarzy przez większość czasu oświetlanej wyłącznie promieniowaniem z monitora. Aż czasem chciałoby się zapytać czy oni w ogóle stosują jakieś filtry aby się przed tym promieniowaniem chronić? Odpowiedź byłaby całkiem prosta – a nie zastanawialiście się nigdy dlaczego programiście noszą zarost? Podpowiadam – oni nie muszą dorabiać jako święci mikołajowie w święta. Otóż właśnie w ten sposób chronią swoją cielesną powłokę przed promieniowanej wydobywającym się z ich własnego świata!

Wróćmy jeszcze do tych ich demonów. Jeśli dalej w nie nie wierzycie to podejrzyjcie oryginalny kod maila od programisty, czy też innego informatyka. Maile od zwykłych ludzi są zwykle proste, mają przede wszystkim tylko kilka prostych nagłówków (na co komu więcej?). W mailach od przedstawicieli świata IT natomiast często same nagłówki są kilkanaście razy dłuższe niż treść wiadomości. I to po uwzględnieniu faktu, że w tej treści znajduje się również wiadomość wysłana przez nas (w formie cytatu oczywiście). Dlaczego u nich jest tego tak dużo? Dzieje się tak ponieważ każdy demon w każdym kręgu ich cyfrowego świata (trudno nazwać to piekłem, chociaż i takie światy są przez nich czasem tworzone 😉 ) przystawia swoj cyfrowy stempelek do tej wiadomości.

Czy zastanowiło Was coś jeszcze w mailach od programistów? O ile ich demony potrafią cenzurować maila od nas do nich to w drugą stronę tego już przeważnie nie robią. Dlaczego? Ponieważ programiści w ich świecie są istotami niemal boskimi. To oni tworzą ten świat, to z ich myśli rodzą się owe demony, które są im posłuszne we wszystkim. Czy na pewno we wszystkim? Jak ktoś czytał Biblię to wie, że były tam też anioły, które się zbuntowały. Czy podobnie jest w prywatnych wszechświatach programistów? Otóż nie! Jak tylko któryś demon zaczyna się buntować to zostaje odesłany do miejsca, którego nazwa w języku ludzi brzmi /dev/null. Tam nie ma litości dla buntowników. Jest tylko równiutko pukładany kod.

No właśnie. Porozmawiajmy chwilę o kodzie, czyli tym co tak właściwie robią programiści. Chwilę wcześniej powiedziałem, że programiści w ich cyfrowych światach są istotami niemal boskimi. Czy są na to jakieś dowody? Otóż w Biblii wszystko zaczęło się od tego, że (cytat pochodzi z Biblii Tysiąclecia, J 1, 1–2)

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga.

Jeśli ktoś miał okazję poznać bliżej programistów to wie, że to nie było jedno słowo tylko dwa. Co więcej, dzięki programistom w końcu dowiedzieliśmy się jakie były to słowa! Otóż wszystko niewątpliwie zaczęło się od Hello World. Nie wierzycie? To sami sprawdźcie albo zapytajcie. Pierwsze słowa programisty zaczynającego tworzyć kolejny wszechświat to właśnie te dwa, które przed chwilą Wam objawiłem.

Czy można jakoś inaczej wykazać ich podobieństwo do istot tak potężnych? Spróbujmy zastanowić się jakie cechy ma nasz świat stworzony przez znanego zapewne wielu osobom Boga Stwórcę. Podobno świat ten jest pełen harmonii, ładu i porządku. Jeśli tak jest faktycznie, to powinniśmy znaleźć podobne cechy również u programistów. Jak to sprawdzić? Najlepiej rzućcie okiem na ich kod (o ile dostąpicie takiej łaski; jeśli nie, to możecie sobie kupić kawałek kodu w pierwszym lepszym sklepie z kodami 🙂 ) – prawie na pewno będzie równiutki, wiersze będą poukładane w idelanej harmonii bądź odwróconych trójkątach (zapewne jest to ich własny odpowiednik Trójkąta Opatrzności).

Czy zwróciliście może uwagę na to jak wygląda programista w realnym świecie? Wydaje się taki trochę zagubiony, rozgląda się podejrzliwie, itp. Pomyślcie teraz jak Wy byście się czuli gdybyście musieli opuścić swój pełen harmonii świat aby poddać się prawom obowiązującym w innym wszechświecie, którego sami nie stworzyliście? No właśnie! Wszystko byłoby dla Was takie co najmniej podejrzane i niegodne zaufania, prawda?

Jeśli już o zaufaniu mowa. Wiedziliście, że programiści nikomu nie ufają? Oni są nawet podejrzliwi wobec siebie nawzajem! Jeśli zadanie stworzenia nowego świata jest na tyle złożone, że wymaga aż dwóch istot o wielkości mierzonej zero-jedynkowo to możecie być pewni, że babola w kodzie zawsze zrobił ten drugi – nigdy oni sami. To jest jeden z dogmatów towarzyszących ich pracy. Oczywiście nigdy nie sprawdzą istoty problemu od razu. Stwórca cyfrowego świata jest przecież istotą nieomylną, więc to oczywiste kto popełnił błąd. Zwykle zaczyna się wtedy dosyć interesująca dla zewnętrznych obserwatorów wymiana klątw. Trwa ona do czasu aż pełne bojaźni bajty same poukładają się w idealny sposób, pozwalający zachować wspomniany dogmat nieomylności wobec obu programistów.

Co programisci robią kiedy nie pracują? Przecież nie siedzą przez komputerami przez cały dzień (no dobra, macie mnie – pewnie, że możemy siedzieć tak cały dzień i jeszcze kawał nocy 😉 )? Co robią kiedy muszą opuścić swój magiczny świat? Otóż po pierwsze oni nigdy nie oddalają się od swojego świata zbyt daleko. Gdyby tylko ktoryś z ich demonów zauważył brak uwagi swojego pana to od razu próbowałby się zbuntować. Co to to nie. Demony zawsze są świadome, że każdy objaw buntu zostanie zaraz doniesiony przez inne wylęknione demony wprost tam gdzie trzeba. Musicie wiedzieć, że tam nie ma przebierania w środkach. Zwykle w użyciu jest okrutna klątwa „kill ‑9”, albo coś jeszcze gorszego, co permanentnie kończy tego typu „żarty”. Demony to wiedzą, ale ich władca i tak zawsze patrzy jednym okiem.

Po drugie, niektórzy programiści posiadają też normalne życie. Niektórzy nawet zakładają prawdziwe rodziny (to dopiero szok, co nie?)! Czy idzie ich w takim razie odróżnić w tłumie? Niektórych tak. Od razu jednak uprzedzam, że czasy, kiedy trudno było odgadnąć czy to programista czy może jednak dumny przedstawiciel lokalnej społeczności degustatorów trunków wysokosiarczystych, już dawno minęły. Dzisiaj programiści maskują się o wiele lepiej. Dzieje się tak głównie za sprawą gwałtowego rozwoju urządzeń elektronicznych. Każdy ujawniony programista zostaje bowiem posądzony o posiadanie wiedzy odnośnie obsługi każdego wyprodukowanego na świecie urządzenia. Co więcej, każdy z nich zostanie poddany przez resztę społeczeństwa torturom mającym za zadanie wydobycie z nich tej wiedzy! Dlatego właśnie programiści nie ujawniają się w społeczeństwie. Od nich nie usłyszycie też deklaracji, że są np. weganami – nawet do tego boją się już przyznać 😉

Dlatego też programiści w dzisiejszym społeczeństwie są wciąż jak wspomniani mityczni magowie. Widzimy rzeczy, które możemy śmiało przypisać ich czarom ale już tych spiczastych kapeluszy jakoś nie widać 😉

Mogą zainteresować Ciebie również poniższe wpisy

Comments are closed.